Z nieukrywaną zazdrością patrzyłam na te krzesła u blogowych koleżanek, marzył mi się taki "ludwiś" już od dawna, ale te na które napotykałam miały cenę zaporową... i były w dobrym stanie. Ale kilka dni temu, tak od niechcenia pojechaliśmy do mojej klamociarni, a tam same perełki :> I czekało na mnie ono :) piękne krzesełko z podłokietnikami, co prawda z uszkodzonym oparciem, ale to się da naprawić (planuję w tym miejscu tapicerkę). I oczywiście krzesło przejdzie swój lifting. Ale dzięki temu uszkodzeniu inni klienci przymierzali się do niego i odchodzili, pewnie naprawa u fachowca w NO sporo by kosztowała... A cena krzesełka? jak z bajki :) była 150kr, ale przez to, że kupiliśmy coś jeszcze, to wyszło 100kr za nie (czyli jakieś 50zł!) :)))))))))
Detale:
Drugim nabytkiem jest stoliczek z rzeźbieniami. Mieliśmy w tym miejscu mały stolik kawowy, ale taki "na chwilę" póki nie znajdziemy czegoś lepszego. Szczerze mówiąc, od dawna myślałam o jakimś kufrze - skrzyni w tym miejscu, ale ceny takowych były zbyt wysokie, a taki stolik również może być w tym miejscu:
Również czeka go przeróbka kolorystyczna,
i detale:
No iiiiiiiii:
kołyska w rzeczy samej :))) nieee, nie bociany koło nas jeszcze nie latały ;) i póki co Anielka nie spodziewa się rodzeństwa (ale mamy nadzieję, że w swoim czasie tak) póki co, na ten czas mam co do niej też pewne plany, ale zobaczymy... Tylko trzeba ją odświeżyć, może dostanie oprawę akwamarynową?...
Pobyt w Polsce szybko minął, ale bardzo przyjemnie :) Udało mi się nawet spotkać z bardzo sympatyczną Magdą z bloga "Maliny w Maju", którą znałam wcześniej tylko wirtualnie :)
Pozdrawiam ciepło,
Dagmara :)